Zgłoszenie...(P)

Pollyanna.

Imie i nazwisko:Isabell Swenson
Wiek:17
Wizerunek:Sophia Myles
Próbka twórczości:
Minęło parę dni.Nastał w końcu ten "niewyczekiwany" przez wszytkich uczniów dzień czyli...1 wrzesień.Joan cały czas ziewała w samochodzie wysłuchując rad i kazań rodziców na temat nauki.-"Długo jeszcze będziecie tak gadać?Ja wiem...w tym roku są SUMY i wogóle ale ja mam 15 lat i nie jestem niemowlakiem"-pomyślała Joan zniecierpliwiona tym gadaniem.Na szczęście nie musiała tego długo słuchać.Po paru minutach znajdowali się już na parkingu tuż przed King's Cross.Joan wysiadła z samochodu i pożegnała się z rodzicami.
-No to do zobaczenia córeczko.Mamy nadzieję,że przyjedziesz do nas na święta.-powiedziała pieszczotliwie mama.
-Raczej nikłe szanse...-mruknęła bo wiedziała,że Boże Narodzenie oznacza jedno: dni pełne imprez i żartów James'a Pottera i jego kolegów. To właśnie lubiła.W czasie świąt zawsze najwięcej się działo.Dlatego nigdy nie chciała opuszczać Hogwartu w czasie przerw od nauki.-Nie wiem mamo.Napiszę jeszcze do was.Ale teraz muszę już iść do się spóźnię na pociąg.
-Spokojnie masz jeszcze chyba z 25 minut.-tym razem odpowiedział tata.
-No tak...ale naprawdę muszę iść.
-Rozumiemy.Pa córcia.-pożegnali się rodzice.
Joan pomachała do nich i pociągnęła za sobą kufer.Zaszła schodami i dotarła na dworzec kolejowy mugoli.Przyśpieszonym krokiem podeszła do żelaznej bramki między peronem 9 a 10.Potem rozejrzała się czy nikt jej nie widzi i przeszła na drugą stronę.Znalazła się na stacji czarodziejów.Stała już tam czerwona lokomotywa.-"Nareszcie jestem w swoim ukochanym świecie"-pomyśłała.Ruszyła w stronę "Exspres Hogwart".Była w połowie drogi gdy nagle usłuszała wołanie:
-Joan!Zaczekaj.-przed nią stanęła jej przyjaciółka Lily Evans,dziewczyna o rudych włosach i zielonych oczach.Miała 15 lat i również jak Joan była gryfonką.-Cześć!
-O Lily!Jak miło cię spotkać.-rzekła uśmiechnięta Joan.
-Ciebie też...dwa miesiące się nie wdziałyśmy!
Obie padły sobie w ramiona i uściskły się a potem chwilę jeszcze rozmawiały.Nagle Joan odwróciła się i zobaczyła Black'a,Potter'a i Lupin'a.Na widok tego ostatniego spłonęła rumieńcami nawet sama nie wiedząc czemu.Może po tym ostatnim wydarzeniu...może dlatego.Sama jednak nie była pewna.Uśmiechnęła się niewyraźnie do Remusa on zaś też odwzajemnił jej gest.Potem cała piątka wsiadła do pociągu w poszukiwaniu wolnego przedziału.Gdy go znaleźli,rozsiedli się(mowa o chłopcach oczywiście).Pociąg ruszył.James uśmiechał się do Lily i wołał:
-Ej ty Lilka...umówisz się ze mną?-zapytał z uśmieszkiem.
-A ty znowu swoje Potter...-powiedziała znudzona po chwili Lily.
James odwrócił głowę i szepnął coś do Syriusza.Joan patrzyła na to scenkę z politowaniem dla Lily.James zawsze tak do niej mówił a ona miała tego dosyć,Joan jednak wiedziała,że przyjaciółka go kocha.Po chwili popatrzyła na Remusa.Siedział nad książką ale jego wzrok powędrował do jej oczu.I tak na chwilę zastygli w tym gdy nagle ktoś pojawił się w drzwiach przedziału...

(pisze koleżanka.Ja tylko wysyłam Wink

)

JESTEM ZA XD

Florence

Ja też za ;]

hanysia

Jaka koleżanka?

Beź.

Mnie się podoba Wink

Pollyanna.

Hanysia: koleżankowata.Co to za różnica skoro nie znasz wszystkich moich koleżanek?

Zamykam Very Happy